nie chciałabym przesadzać
i budzić skojarzeń z horacjańską ...
właśnie czym?
pychą?
wielkością?
dumą?
no ale wracając...
proces tworzenia rozpoczęty
cóż to za ciężar...
świadomość wieczności (? sic!) każdej linijki
bądź jej absolutnej efemeryczności
gdyż jednym ruchem boskiego palca może być w każdej chwili
skazana na unicestwienie
wtłaczania się w umysł czytelnika
w sposób apodyktycznie arbitralny
tak będzie!....
i potem się dziwić
megalomanii
naukowców....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Horacjańską wolałbym...
TZJ (czyli to znowu ja)
mówisz, masz;-)
Prześlij komentarz